Zorza polarna i Skandynawia marzyła mi się od dłuższego czasu, więc jak zobaczyłam recenzję wypraw Andrzeja, to natychmiast zarezerwowałam termin. Pojechałam na Lofoty niczego nie świadoma i to było najlepsze, bo każdy dzień był niespodzianką i wszystko mnie zachwycało. Andrzej pokazał mi zupełnie inny świat, nie tylko przyrody, ale także życia. Udało mu się – mnie – kanapowego ziemniaka, przeczołgać codziennie po górskich szlakach (a ja przedtem nie wiedziałam co to jest trekking) i byłam zachwycona. Nie dość, że przezwyciężyłam samą siebie, to dostałam w nagrodę ucztę dla oczu. Co chwila było Morskie Oko. A zorza była tylko wisienką na torcie. Andrzej jest super, można z nim jechać w ciemno. Własne dziecko bym mu powierzyła 😉