Norwegia była na mojej mapie marzeń na 2021, ale nie sądziłam, że uda mi się to marzenie zrealizować. Przypadek sprawił, że na dwa tygodnie przed zwolniło się jedno miejsce na wyprawę i pod wpływem fotografi na której był widok z okna lofockiej chatki powiedziałam szybkie TAK. Nie znałam ani Andrzeja ani nikogo z uczestników ani nawet planu i założeń tego wypadu. Chciałam napic się kawy stojąc w tym oknie. O tym, że wejdę na trzy szczyty z których widoki są zjawiskowe nawet nie marzyłam, bo ja nigdy nie chodziłam po górach 🤣 Zrobiłam to tylko dzięki Andrzejowi, który był dla całej grupy ogromnym wsparciem i który w sposób mistrzowski radził sobie z naszymi wewnętrznymi krytykami i jak mantrę w chwilach kryzysów powtarzał, że wszyscy dojdziemy do celu. Zna wszystkie piękne miejsca na Lofotach i nie zmarnował ani jednej chwili wożąc nas i tu i tam. Wie gdzie zadrzec głowę żeby wypatrzeć orła i gdzie szukać orki. Dzielił się z nami swoją wiedzą o fotografii i najpiękniejszymi plenerami. Cieszył się z nami z zorzy, której zasłane chmurami niebo miało nam wcale nie pokazać. I do tego jeszcze wie gdzie zjeść najlepsze BAKALAU i zupę rybną. Moją w sumie przypadkową wyprawę na Lofoty uważam za przygodę życia a Andrzeja za najlepszego przewodnika, którego w życiu poznałam. Polecam znajomym i nieznajomym i sama planuję kolejne wyprawy z Andrzejem Wichrowskim
Do zobaczenia 👍