Mimo tego, że to po co głównie przyjechaliśmy – zorza polarna, okazała się nieuchwytna, to udało mi się doświadczyć dzikości natury, piękna nieskrępowanej udziałem człowieka przyrody, a najważniejsze i najbardziej widoczne okazało się rekompensujące wszystko inne serce Andrzeja (i całej ekipy, która z nami była). Będąc tam już zatęskniłam, dlatego – widzimy się we wrześniu 2024!